Kabotyn nr1 czyli popularna Doda, Dorota jakaśtam, która jak Britney jest dumna z tego, że jest the suka ;). Z tego żyje i na naśladowcach zarabia.
Ktoś mnie uraził niedawno. Nazwał mnie kabotynem, bo uważa, że wszystkie rozumy pozjadał
Bywam pseudo-kabotynem. Fakt. Może, rzadko kabotynem.

"Słowo „kabotyn” pochodzi od francuskiego słowa cabotin, co kiedyś oznaczało kiepskiego aktora wędrownego. Dziś za kabotyna uważa się osobę udającą kogoś innego. Kabotyn zgrywa się, jest pozerem, ale to nie wszystko. Ponowoczesny kabotyn, o którym tu mowa, to postać „wzbogacona” jeszcze o co najmniej dwa „izmy”. Chodzi o epigonizm i snobizm. Słowo „epigon” pochodzi od greckiego słowa epígonos, czyli potomek, dziś powiemy: naśladowca, kiepski następca koryfeuszy, którzy musieli odejść. Natomiast snobem nazywa się osobę, która bezkrytycznie naśladuje modne zachowania lub poglądy ludzi, do których chciałaby się upodobnić. Ponadto snob lubi popisywać się wiedzą (tudzież renomowaną marką nabytego produktu) albo swoim niekoniecznie świadomym dyletantyzmem w dziedzinie sztuki. Toteż i jest tylko dyletantem, pożałowania godnym sympatykiem kiczu (wartości konwencjonalnych i stereotypowych). Kabotynem może być np. konsument, który posiadł dany produkt, gdyż reklama nadała mu jakąś pseudowartość, następnie uczynił on z niej składnik swojego życia — przynajmniej na jakiś czas. To postmodernistyczny mutant, złożony z marnego aktora, epigona i snoba; ignorant, który usiłuje pierwszy użyć modnego powiedzonka, skwapliwie imituje to, co zasłyszał, podpatrzył i przyswoił. Rozejrzyjcie się. Kabotyn to ten ostentacyjny gość, z którym normalny człowiek nie ma ochoty rozmawiać, ponieważ kabotyn zawsze chce rozmawiać ze wszystkimi. Co więcej, stara się skierować tok rozmowy na tematy, w których już się wyćwiczył, zdecydowanie preferuje mówić niż słuchać, ponieważ jest płytkim egoistą. Jest niewolnikiem jaźni odzwierciedlonej."

"Dawniej było inaczej, ponieważ nie było takiego szybkiego transferu informacji, nie było mediów i Internetu. Teraz każdy pragnie dopasować się do przeobrażającego się z dnia na dzień — propagującego kicz na wszelkie możliwe sposoby — ponowoczesnego świata. Każdy obsesyjnie próbuje dostosować się do narzucanych schematów i trendów, do przereklamowanego stylu bycia oryginalnym. Każdy chce oryginalnie się ubierać, więc wszyscy wyglądają tak samo; każdy chce pokazać, że ma oryginalny sposób myślenia, więc wszyscy myślą podobnie."

"Kiedy staję się pseudokabotynem? Gdy arcykapłan pada ofiarą jakiegoś „izmu”, błazen zaczyna go przedrzeźniać za pomocą nowych „izmów”, wtedy przekładaniec zaczyna znowu pracować. Dlaczego arcykapłan jest taki wrażliwy? Pewne światopoglądy i zjawiska nachodzą się na siebie i z biegiem czasu wydają się konieczne. Z silnej potrzeby wiary i poczucia sensu budzi się we mnie arcykapłan, który żywi się jakimś „izmem” (teorią lub ideologią), aby przetworzyć je na swój obraz i podobieństwo. Lecz błazen-filozof, który jest we mnie, nie pozwala mi zbyt długo posilać się jednym i tym samym, ponieważ dzięki swojej wielkiej wiedzy, zdaje sobie sprawę, jak mało wie i jak dużo musi jeszcze poznać. Zgodnie z prawem dialektyki, dochodzi do syntezy i wyłania się prawdziwe oblicze pseudokabotyna. Głód metafizyczny, potrzeba filozofowania i nauczania, chęć tworzenia i kochania. Najgorzej jest stanąć w miejscu, a nie jest to śmierć — jak pospolity kapłan. Oczywiście miło jest się czasem zatrzymać, to nawet wskazane. Pseudokabotynizm to nie perpetuum mobile, choć trzeba pamiętać, że życie to wędrówka.

Nasuwa się pytanie, czy pseudokabotyn jest kimś, kto udaje zwykłego kabotyna? Nie, to bardzo uproszczone rozumowanie. Byłbym wtedy kimś, kto zgrywa się na zwykłego kabotyna, a więc kabotynem. Jaki miałoby to sens? Jeżeli celem pospolitego kabotyna jest tylko i wyłącznie podniesienie swojej wartości we własnych oczach (lub w oczach ludzi, od których czegoś potrzebuje), to celem pseudokabotyna jest bezinteresowne wywyższenie siebie w oczach wszystkich, jako że zwyczajne pozerstwo ma on już daleko za sobą. Psedokabotynizm nie jest zwyczajnym symulowaniem pozerstwa, tylko wyrafinowanym (prowokacyjnym) manipulowaniem stereotypami."

Znajomy napisał to dwa lata temu. Nie będę przepisywał, bo nie jestem kabotynem.
Tekst bardzo polecam, nie radzę kraść , w całości jest: http://verte.art.pl/mysl/manifestpseudokabotyna/

Dodany: 20.05.2008 10:03:41 przez valdie68 (3.69)




Komentarze (2)
Pokaż profil valdie68
Polecam tekst w całości, link na dole dałem. Ja cytuję tylko wybrane wyjątki.
Bycie człowiekiem nie jest proste... Wciąż wierzę, że da się ;)
dodany przez: valdie68 (3.69)   kiedy: 2008-05-20 23:48:49
Pokaż profil aniutka73
I teraz nie wiem już, czy jestem kabotynem, czy psudo-, czy snobem. A może wszystkim naraz. Czyli... nikim? Nie jestem w stanie wychwycić granicy między byciem a udawaniem. Przez całe życie przecież na kimś się wzoruję.
Dzięki za danie mi do myślenia. (tak, jakbym tego nie miała na codzień!). Więcej myśli, więcej szaleństwa.
dodany przez: aniutka73 (4.20)   kiedy: 2008-05-20 22:36:39


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
O Mnie
Pokaż profil valdie68
valdie68 (3.69)
mężczyzna, lat 56, Baile Bhlainséir, Irlandia
to nie blog, to wieczorne zapiski


Poprzednie Wpisy
11/09/2014 22:44
Oj dzieci dzieci......
16/08/2014 19:13
Kabaret...
12/01/2014 01:49
"wolni niewolnicy"... ...


Kto Obserwuje Tego Bloga?

Blogi innych użytkowników
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil